Był plan - wyszło inaczej, jak zwykle. Zamiast wstać wczesnym świtem, wstaliśmy za późno - jak zawsze - jeszcze później dojechaliśmy na miejsce. Zamiast iść na długi spacer wsiedliśmy na rowery, zapięli Jasia w...ciężko było to nazwać szelkami, pasami czy czymkolwiek co miało gwarantować bezpieczeństwo...i pojechaliśmy na Słowację:) A było tak...
Całą drogę myślałam, myślałam, aż wymyśliłam. Podróż powrotna była już nieco spokojniejsza, dla mnie ma się rozumieć - Jasiek "zapięty" w pasy zrezygnował z ucieczek...
...i powrót...